Skip to content Skip to footer

Artur Rogalski

KASZTELANOWIE LIWSCY I KLASZTOR KSIĘŻY MARIANÓW W SKÓRCU

Klasztor księży marianów w podsiedleckim Skórcu to czwarta fundacja tego zakonu w Polsce. Mariańska siedziba założona tu w 1710 r. szybko stała się ważnym, ponadregionalnym ośrodkiem religijnym i edukacyjnym. Właśnie w Skórcu marianie wybrali na przełożonego generalnego o. Kazimierza Wyszyńskiego, założyciela portugalskiej gałęzi zakonu. W skórzeckim klasztorze funkcjonowała nie tylko pierwsza w okolicy szkoła początkowa, ale i studium filozofii dla kandydatów na kapłanów. Klasztor w Skórcu znany był także jako miejsce słynące cudami. Od ok. 1718 r. znajdował się tu (i znajduje do dziś), uznawany za cudowny, wizerunek Chrystusa na krzyżu. Cudowne ozdrowienia za przyczyną krzyża odnotowywane były w specjalnych księgach cudów (libri miraculorum). Niestety te sprzed 1791 r. spłonęły w kolejnych pożarach drewnianych klasztorów skórzeckich.

Klasztor marianów w Skórcu to także ważny i wyjątkowy punkt w historii ziemi liwskiej – był jedynym klasztorem na jej terenie. Trzeba tu dodać, że do 1795 r. podsiedlecki obecnie Skórzec, znajdował się w obrębie tejże ziemi; leżał na jej południowych rubieżach. Pierwotnie miejscowość nazywała się Dąbrówka Kobyli Ług, potem Kobyli Ług-Skorcz, Skorcz, Skorc. Pod tymi nazwami figurował Skórzec w staropolskich źródłach historycznych.

Jedyny klasztor w ziemi liwskiej był instytucją, o której pomyślność troszczyła się i starała miejscowa szlachta. Już w instrukcji sejmikowej liwskiej z 1766 r. odnotowano: „zaszczycona będąc jednym kościołem, czyli klasztorem oo. Marianów konwentu skoreckiego, ziemia nasza doprasza się i obliguje jaśnie wielmożnych posłów, aby aprobacją tegoż konwentu Jego Królewskiej Mości i stanom Rzeczypospolitej zalecili”. W latach 80. XVIII w. sejmik liwski zabiegał kilkakrotnie o sejmową aprobatę dla funduszu skórzeckich marianów.

Klasztor w Skórcu nierozerwalnie związany był także z osobami dwóch liwskich dostojników – kasztelana Wojciecha Cieciszowskiego i ostatniego kasztelana liwskiego Krzysztofa Cieszkowskiego.

Kasztelan Wojciech Cieciszowski i cudowny krzyż

Cudowny krzyż miał trafić do księży marianów w niecodzienny sposób, właśnie za sprawą kasztelana liwskiego Wojciecha Cieciszowskiego. Wspominany już wyżej o. Kazimierz Wyszyński w życiorysie o. Stanisława Papczyńskiego zapisał następującą legendę dotyczącą owego wydarzenia:

„Kasztelan Cieciszowski miał w domowej kaplicy cudowny Krucyfiks Pański, odnowiony – według pewnej opinii – anielską ręką. Stara to była rzeźba, sczerniała już, od świec zakopcona, a słynęła z wielu łask. Kasztelan nosił się z myślą odnowienia krzyża, gdyby trafił się jakiś dobry malarz. Wtedy jednak w tamtej okolicy nie słyszało się o żadnym malarzu. Pewnego dnia przyszedł do jego pałacu jakiś zakonnik, dotąd nieznany ani z widzenia, ani z habitu. Kasztelan przyjął gościa bardzo uprzejmie. Wprowadził go do swojej kaplicy, żeby zobaczył Krucyfiks. Zwierzał się owemu zakonnikowi, że chciałby odnowić Krzyż i radził się co do malarza. Zakonnik oświadczył, że sam bardzo chętnie podejmie się odrestaurować Krucyfiks. I choć nie było widać, żeby miał ze sobą farby, albo inne potrzebne do odnowienia rzeczy, powiedział kasztelanowi, że niczego nie potrzebuje z wyjątkiem tego, by kasztelan poszedł do swego pałacu. Kasztelan odszedł, zostawiając owego zakonnika w kaplicy na modlitwie. Gdy zbliżała się godzina obiadu, kasztelan posłał służącego, aby poprosił gościa do stołu. Gdy sługa wszedł do kaplicy, zastał Krucyfiks już odnowiony, ale zakonnika nie było. Kiedy oznajmił to kasztelanowi, wszyscy domownicy zbiegli się i oglądali Krucyfiks odnowiony z największą starannością i doskonałością. Szukają wszędzie zakonnika, by uraczyć go obiadem i godnie wynagrodzić. Niestety nie było po nim żadnego śladu. Odtąd wzrosła coraz większa cześć i nabożeństwo do tego Krzyża, a w konsekwencji zaczęły dziać się cuda i to nie jeden. Kiedy niedaleko, bo o jakąś milę od posiadłości kasztelana, ksiądz Józef Przygodzki, kanonik katedry kamienieckiej, wybudował nam w Skórcu klasztor i kościół, i gdy w 1718 roku fundacja ta była już całkowicie ukończona, Krucyfiks w kaplicy kasztelana zaczął płakać. Wszyscy zaniepokojeni tym cudem prosili różnych księży i naszych braci zakonnych, aby modlili się gorąco do Bożego Miłosierdzia, żeby ten płacz nie zapowiadał jakiegoś nieszczęścia. Gdy ten prawdziwy znak łez powtarzał się od czasu do czasu, a łzy płynęły jedna po drugiej, nasi i inne poważne osobistości przekonali kasztelana, że być może Chrystus Pan chce, aby Jego wizerunek przenieść do kościoła Marianów w Skórcu. I rzeczywiście łzy te powtarzały się tak długo, aż kasztelan przynaglany przez Chrystusa zdecydował się przenieść bardzo uroczyście Krucyfiks do naszego kościoła. Kiedy Krzyż został umieszczony na ołtarzu specjalnie dla niego przygotowanym w naszym kościele, zaczął słynąć wielkimi cudami i słynie dalej, a lud licznie zdąża do niego. Odbiera tam cześć już nie przez łzy, ale ocierając łzy wszystkim udręczonym. Widocznie upodobał sobie przebywać z zakonnikami Najdroższej Matki Swojej, Maryi.”

Ks. Krzysztof Trojan, autor monografii klasztoru i parafii w Skórcu dopowiada słusznie, że w tym okresie Cieciszowscy byli właścicielami m.in. Ozorowa i Kłódzia (leżących w pobliżu Skórca), a opisywana przez Wyszyńskiego posiadłość kasztelana to zapewne dwór w Ozorowie.

Tyle klasztorna legenda. Być może jednak krzyż trafił do zgromadzenia mariańskiego w nieco prostszy sposób – Wojciech Cieciszowski zmarł właśnie w 1718 r.; niewykluczone, że po prostu przekazał braciom nowopowstałego klasztoru (może w testamencie?) posiadany przez siebie krucyfiks.

Kasztelana Krzysztofa Cieszkowskiego z choroby uleczenie i klasztoru rozbudowanie.

W pierwszym tomie Bibliografii Polskiej XIX stulecia autorstwa Karola Estreichera wymienione jest Kazanie na pogrzebie Krzysztofa Cieszkowskiego kaszt. Liwskiego, itd. 21 lipca 1803. autorstwa ks. Floriana Bujno. Ów rzadki druk przechowywany jest obecnie w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie. Pełny jego tytuł brzmi Kazanie na pogrzebie Krzysztofa Cieszkowskiego kasztelana liwskiego, kawalera Orderów Orła Białego i św. Stanisława, w kościele skórzeckim XX Marianów miane przez W. Jmci Xiędza Floryana Buyno, scholastyka kijowskiego, dnia 21 lipca 1803 roku. Ksiądz Bujno, autor dziełka, był podówczas znanym i cenionym homilistą (znalazł się w gronie twórców cyklu kazań królewskich dla Stanisława Augusta), oraz aktywnym uczestnikiem życia społecznego (pełnił funkcje deputata duchownego Trybunału Koronnego).

Krzysztof Cieszkowski, ostatni kasztelan liwski (pierwszy, wymieniany przez XV‑wieczne źródła to Jakub z Radzanowa), jest osobą dobrze znaną badaczom; często pojawia się w publikacjach poświęconych dziejom regionu. Druk kazania z pogrzebu Cieszkowskiego jest ważnym przyczynkiem do jego biografii – nie tylko wskazuje datę i miejsce pogrzebu kasztelana, ale też potwierdza związki dygnitarza ze wspólnotą marianów ze Skórca:

„[Od Krzysztofa Cieszkowskiego] pochodziły te starania, aby szczątki użytecznego Zakonu XX. Marianów, który ledwo że był w stanie przez zmniejszenie osób, czynić posługi temu miejscu, w liczniejsze zgromadzenie zebrał, przełożonego jego i z nim gorliwych ściągnął i do miejsca przywiązał, już przez pomnożenie nowego
i zawarowanie dawnego funduszu, już przez wystawienie tej świątyni i kosztowne jej ozdobienie, już przez zachęcanie i wspieranie szczególne tego zgromadzenia osoby, aby ich przyprowadził do pierwszych reguł tego instytutu, aby ożywił pierwszy duch ich założycielów […]”

Kasztelan Cieszkowski pod koniec swego aktywnego życia (był m.in. kilkukrotnie posłem na sejm z ziemi liwskiej) zaczął być trapiony przez różne choroby. Według Kazania na pogrzebie…:

„W roku 1783 [Krzysztof Cieszkowski] zaciemniał był na jedno oko. Mimo najusilniejszego starania lekarzów warszawskich pod ten czas znajdujących się i operacji rozmaitych choroba oczu powiększając się coraz, w roku 1785 zupełnie mu wzrok odjęła, a tak 17 lat cierpliwie to kalectwo znosząc, ciemnym zostawał.”

Jednak nie była to jedyna dolegliwość dręcząca starego kasztelana. W skórzeckiej Księdze cudów (z lat 1791-1804),  jedynej, która przetrwała do czasów dzisiejszych, ówczesny superior skórzeckich marianów o. Adrian Ignatowski zapisał co następuje:

„Roku 1796, dnia 29 listopada. Ofiarowane jest wotum srebrne od JW. Imć pana Krzysztofa Cieszkowskiego, kasztelana ziemi liwskiej, w figurze nogi, który [kasztelan Cieszkowski] chorował na nogi. Osobliwie jednej, prawej, niebezpieczeństwo było jawne, tak że sami doktorowie zwątpili żeby się miało obejść bez upiłowania – a w wieku dość podeszłym czyliby mógł wyjść i w życiu – niepewna rzecz była. Lecz ten Pan jako kalectwo ślepoty mile od Boga przyjmował tak i w tej nieszczęśliwej mierze polecił samemu Panu, który daje życie i śmierć, zdrowie i choroby na Jego wolą spuściwszy się, ofiarował wotum do tutejszej figury Pana Jezusa łaskami słynącego, z ufnością wiary a tak szczęśliwie wyzdrowiał nad mniemanie ludzkie. Jakom i sam widząc tę nogę, bardzom był strwożony na co w świadectwie gotowem przysiąc i sam zapisuję ten cud za niewidzącego tegoż Pana z podpisem własnej ręki mojej. Ks. Adrian Ignatowski, manu propria.”

      *

Reasumując: pierwsza budowa drewnianego klasztoru i kościoła trwała kilka lat i według relacji ks. Kazimierza Wyszyńskiego miała być zakończona przed 1718 r. (według Katalogu zabytków w Polsce… nawet już w 1711 r.). Drewniany kościół i klasztor spaliły się całkowicie w 1769 r. Wtedy kasztelan Krzysztof Cieszkowski zdecydował o powtórnej fundacji kościoła i klasztoru. Za bezpośrednią przyczynę powtórnej fundacji uznawano dotąd wdzięczność Cieszkowskiego za cudowne uzdrowienie wzroku. Jednak w świetle Kazania na pogrzebie… oraz Liber miraculorum… należy uznać to za legendę. Krzysztof Cieszkowski zaczął mieć kłopoty ze wzrokiem dopiero od 1783 r.; nie wyleczył się z nich do końca życia. Potwierdzonym uleczeniem – ale dopiero w 1796 r. – było uzdrowienie nogi. Można więc spokojnie przyjąć, że inicjatywa uposażenia i odbudowy kościoła i klasztoru wyszła od kasztelana raczej z potrzeby serca niż jako podzięka za odzyskanie wzroku.

Wcześniej sugerowano zakończenie budowy murowanego kościoła i klasztoru na 1794 r.; wydaje się, że w świetle skórzeckiego Liber miraculorum – przynajmniej budowę kościoła – można przesunąć o kilka lat wcześniej. Co ciekawe – i to jest największa zagadka w skórzeckim Liber miraculorum – ks. Ignatowski pisze wyraźnie:

„…potem [po 1751 r.] dwa klasztory drewniane w Skórcu spaliły się i wszystkie księgi, jakie były w tym pierwszym klasztorze – kościół zaś obydwa razy ocalał, chociaż złączony był z temi klasztorami i to jest rzecz godna uwagi niemałej.”

Mamy tu wyraźną informację o dwóch pożarach drewnianych klasztorów w Skórcu po 1751 r. Wedle innych przekazów klasztor i kościół spłonęły całkowicie w 1769 r. Trudno to obecnie wyjaśnić, zwłaszcza że wszyscy zgodnie wspominają o wybudowaniu murowanego kościoła przez Cieszkowskiego – po pożarze poprzedniego. Czy był jeszcze jeden (trzeci) pożar, po którym wraz z klasztorem spłonął także kościół? A może po prostu po pożarze drewnianej siedziby marianów w 1769 r. kasztelan, decydując się na wystawienie murowanego klasztoru, postanowił jednocześnie zamienić drewniany (może podniszczony pożarami) kościół na nowy, murowany?

*

To nie koniec całej historii. W skórzeckim klasztorze znajduje się portret kasztelana Cieszkowskiego w zbroi, z orderami, szablą i buławą. Portret namalował marianin – Jan Niezabitowski, uzdolniony zakonnik-malarz, autor obrazów do dziś wiszących w wielu miejscowych kościołach, m.in. w kościele poreformackim w Węgrowie. Portret Cieszkowskiego był już publikowany w Katalogu zabytków sztuki pod redakcją  Izabeli Galickiej i Hanny Sygietyńskiej oraz innej publikacji Galickiej i Sygietyńskiej – Odkrywanie sztuki, sztuka odkrywania. Jednak czarno-białe fotografie pochodzące z owych publikacji są słabej jakości, nie oddają detali, barw ani charakteru portretu szlacheckiego dygnitarza.

Mamy nadzieję, że uda się kiedyś zaprezentować miłośnikom i badaczom ziemi liwskiej barwną podobiznę portretu jej ostatniego kasztelana.

Bibliografia

Ks. Florian Bujno, Kazanie na pogrzebie Krzysztofa Cieszkowskiego kasztelana liwskiego, kawalera Orderów Orła Białego i św. Stanisława, w kościele skórzeckim XX Marianów miane przez W. Jmci Xiędza Floryana Buyno, scholastyka kijowskiego, dnia 21 lipca 1803 roku, Warszawa 1803.

Bibliografia Polska XIX stulecia, opr. K. Estreicher, cz. I, Kraków 1870.

Katalog zabytków sztuki województwa siedleckiego. Województwo warszawskie, powiat siedlecki, t. X, z. 22, red. I. Galicka i H. Sygietyńska, Warszawa 1965.

Słownik historyczno-geograficzny ziemi liwskiej w średniowieczu, opr. M. Piber-Zbieranowskai A. Salina, wsp. E. Kowalczyk-Heyman, red. T. Jurek, Warszawa 2017.

I. Galicka, H. Sygietyńska, Odkrywanie sztuki, sztuka odkrywania, Warszawa 1994.

Artur Rogalski, Liber miraculorum ze Skórca. Księgi cudów jako źródło historyczne, Prace Archiwalno-Konserwatorskie, red. G. Welik, z. 13, Siedlce 2002.

Ks. Krzysztof Trojan MIC, Z dziejów klasztoru księży marianów i parafii w Skórcu, Skórzec 2000.

Strona tytułowa Kazania na pogrzebie Krzysztofa Cieszkowskiego kasztelana liwskiego… autorstwa ks. Floriana Bujny. Zbiory cyfrowe Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie.
Portret Krzysztofa Cieszkowskiego, mal. J. Niezabitowski, fot. W. Wolny, za: Katalog zabytków sztuki województwa siedleckiego…,  t. X, z. 22,  red. I. Galicka i H. Sygietyńska, Warszawa 1965.

BIP

© 2024. MUZEUM ZBROJOWNIA NA ZAMKU W LIWIE

Skip to content
Ta witryna ma na celu zapewnienie dostępności cyfrowej osobom niepełnosprawnym. Nieustannie poprawiamy komfort użytkowania dla wszystkich i stosujemy odpowiednie standardy dostępności.